Per astra ad victoriam

Aleksander £yczek zdobywc± br±zowego medalu na Miêdzynarodowej Olimpiadzie Astronomii i Astrofizyki

Okazuje siê, ¿e nawet kosmos nie ma tajemnic przed naszym koleg± Aleksandrem £yczkiem, absolwentem klasy akademickiej, który w lipcu bie¿±cego roku wzi±³ udzia³ w IX Miêdzynarodowej Olimpiadzie Astronomii i Astrofizyki (IOAA), odbywaj±cej siê w Indonezji.
Ta jedna z najm³odszych olimpiad narodzi³a siê w Tajlandii w 2006 roku z inicjatywy Tajlandii, Indonezji, Iranu, Chin i Polski.
W tym roku nasz kraj reprezentowa³a piêcioosobowa za³oga w sk³adzie: Aleksander £yczek (Koñskie), Tomasz ¦wierczewski (Warszawa), Micha³ Grendysz (Lublin), Zofia Kaczmarek (Toruñ) i Pawe³ Ciuba (W³oc³awek).
Uczestnicy brali udzia³ w zawodach indywidualnych oraz dru¿ynowych.
Poziom olimpiady, jak przysta³o na miêdzynarodowy konkurs, by³ bardzo wysoki i wymaga³ od uczestników wykazania siê ogromn± wiedz± oraz wieloma umiejêtno¶ciami. Dlatego te¿ z dum± i rado¶ci± informujemy, ¿e Olek zdoby³ br±zowy medal, zajmuj±c 53 miejsce na 206 uczestników i uzyskuj±c tym samym najlepszy wynik w reprezentacji!
Olkowi oraz pozosta³ym laureatom olimpiady serdecznie gratulujemy, ¿ycz±c dalszych sukcesów na niwie naukowej.
Je¶li chcesz poznaæ wra¿enia Aleksandra z odbytej podró¿y i pobytu na Jawie

M.D.

 

,,Relacja z wyjazdu polskiej reprezentacji na 9th IOAA

Nasza podró¿ rozpoczê³a siê 24 lipca o godzinie 14:45. Wtedy to z Lotniska Chopina wystartowa³ samolot do Stambu³u. Tam wyl±dowali¶my o 18:15 czasu lokalnego i pierwsze wra¿enie po opuszczeniu pok³adu to ?jakie to lotnisko wielkie? (stamt±d co 5 minut wylatuje samolot, z tak± sam± czêstotliwo¶ci± te¿ l±duj±). O 1:15 wylecieli¶my do Kuala Lumpur, lot trwa³ 10,5 godziny, l±dowanie nast±pi³o ok. 17 czasu lokalnego. Poniewa¿ lot do Semarang mieli¶my o 7:00 nastêpnego dnia, wiêc nocowali¶my w hotelu niedaleko lotniska.

Kiedy wreszcie dotarli¶my do Semarang, czekali na nas guidowie i wiele innych osób, w tym równie¿ media. Nast±pi³o co¶ w rodzaju wstêpnego powitania (liderzy ekip dostali naszyjniki z kwiatów), by³ catering, lokalna muzyka i ¶piew. Wreszcie odwieziono nas do hotelu Puri Asri w Magelang. Ca³y przejazd z lotniska do hotelu odby³ siê pod eskort± policji. Tak nas zakwaterowano, by osoby z jednej reprezentacji nie mieszka³y w tym samym pokoju ? np. ja swój dzieli³em z ch³opakiem z Wêgier.

Drugiego dnia zostali¶my zawiezieni do ¶wi±tyni Borobudur (najwiêksza buddyjska ¶wi±tynia na ¶wiecie, zbudowana w VIII wieku naszej ery), gdzie zapoznali¶my siê z teleskopami u¿ywanymi do zadania obserwacyjnego (w ogóle tereny Borobudur by³y aren± zadania obserwacyjnego oraz ceremonii otwarcia). Wrócili¶my do hotelu, gdzie czeka³y na nas atrakcje takie jak np. nauka chodzenia na szczud³ach. Wieczorem odby³a siê ceremonia otwarcia, podczas której przemawia³  minister edukacji Indonezji. By³ tak¿e przemarsz reprezentacji przez scenê ? kiedy by³a nasza kolej,  w pewnym momencie obrócili¶my flagê o 180 stopni, by powsta³a flaga Indonezji, co powitano oczywi¶cie bardzo przyja¼nie :D. Generalnie nasza reprezentacja robi³a chyba najwiêksz± furorê w¶ród ?tubylców?, g³ównie dziêki kapeluszom kibica, które zosta³y kupione specjalnie na wyjazd, a w których chodzili¶my praktycznie wszêdzie (po olimpiadzie oddali¶my je innym na pami±tkê).

Trzeciego dnia mieli¶my wykonaæ dwa zadania. Pierwsze zwi±zane by³o z obserwacj± Ksiê¿yca, drugie polega³o na wykonaniu mapy nieba, której pole to 45 stopni na 45 stopni, przy czym dostali¶my czysty kwadrat z zaznaczon± na ¶rodku ostatni± now± w gwiazdozbiorze Strzelca. Problem polega³ na  tym, ¿e w Strzelcu ¶wieci³ akurat Ksiê¿yc, blisko pe³ni, wiêc nie by³o nic widaæ. Trzeba by³o znaæ atlas nieba na pamiêæ.

Czwartego dnia do po³udnia by³a wycieczka do szko³y, w której mieli¶my mieæ testy z teorii i analizy danych. Zaprezentowa³ nam siê ich ?marching band?, czyli  zespó³ bior±cy udzia³ w paradach (ta szko³a jest szko³± o pod³o¿u wojskowym). Odby³ siê te¿ pokaz tradycyjnego jawajskiego teatrzyku kukie³kowego. Nastêpnie zwiedzali¶my ¶wi±tyniê Borobudur. Po po³udniu przyst±pili¶my znowu do obserwacji. Najpierw by³o zadanie w planetarium, ale oczywi¶cie nie mog³o to byæ normalne planetarium, tylko? dmuchane! Tak, dmuchane! Gumowe! 5 metrów ¶rednicy! Po planetarium by³o zadanie z du¿ym teleskopem. By³em w pierwszej grupie wyznaczonej do tego zadania, i jak siê okaza³o, jedynej, która je robi³a. Dostali¶my 5 zadañ na 20 minut, z czego 4 zwi±zane by³y z gromad± otwart± M7 w konstelacji Skorpiona ? trzeba by³o j± znale¼æ, a nastêpnie wykonaæ 3 polecenia.

Pi±ty dzieñ to dzieñ testu teoretycznego – 15 shortów i 3 longi, czyli 15 krótkich i 3 d³ugie zadania. Odby³ siê po po³udniu, od 13 do 18.  Zadania bardzo, ale to bardzo odbiega³y od tych na polskiej olimpiadzie, gdy¿ na naszej OA zadania maj± na celu sprawdzenie wiedzy przede wszystkim astronomicznej z domieszk± dosyæ zaawansowanej wiedzy fizycznej i matematycznej. Tymczasem zadania na IOAA to czêsto tylko fizyka, a równie¿ matma

Szósty dzieñ przyniós³ nam  test z analizy danych. By³ on w miarê ³atwy, gdy¿ po³owa poleceñ zwi±zana by³a z rysowaniem wykresów. Po po³udniu natomiast mogli¶my spokojnie korzystaæ z nieczêsto wystêpuj±cej sytuacji, tj. czasu wolnego.

Siódmego dnia odby³ siê konkurs na plakat oraz zadanie grupowe, które posz³o nam nie najgorzej.   Wtedy te¿ mieli¶my czas na zwiedzanie okolicznych zabytków i integrowanie siê z miejscow± ludno¶ci±, która chêtnie robi³a sobie z nami zdjêcia.

Siódmy dzieñ by³ ostatnim, w którym odbywa³y siê jakiekolwiek zawody astronomiczne (chocia¿ wtedy w³a¶nie mo¿na by³o robiæ obserwacje, gdy¿ warunki siê poprawi³y,
co wielu uczestników wykorzysta³o do robienia zdjêæ nieba po³udniowego). Wieczorem po bankiecie rozpoczê³a siê noc kulturalna, podczas której cz³onkowie reprezentacji  mogli przybli¿yæ tradycje swojego kraju.

Dzieñ dziewi±ty by³ praktycznie ostatnim. Po ¶niadaniu udali¶my siê na wycieczkê do muzeum jakiego¶ stanowiska archeologicznego, gdzie mo¿na znale¼æ ¶lady po Homo erectus, a potem pojechali¶my prosto do ¶wi±tyni Prambanan (najwy¿sza i najpiêkniejsza ¶wi±tynia hinduistyczna na ¶wiecie), gdzie odby³a siê ceremonia zamkniêcia. Po jej zakoñczeniu mogli¶my obejrzeæ  wystawiane przy ¶wi±tyni widowisko na wzór baletu ? w formie tanecznej wystawia siê tam najs³ynniejszy hinduistyczny epos pt. Ramayana. Po spektaklu by³ czas na robienie zdjêæ na tle ¶wi±tyni, jak równie¿ z tancerzami.

Dzieñ dziesi±ty to formalnie ostatni dzieñ. Wyjechali¶my do Semarang. Samolot mieli¶my dopiero nastêpnego dnia o 8:55, wiêc korzystali¶my z noclegu zapewnionego przez organizatorów. Po zakwaterowaniu wybrali¶my siê na zwiedzanie centrum, gdzie mo¿na by³o dostrzec kontrasty typowe dla Azji Po³udniowo-Wschodniej: ³adne wie¿owce, a dwie ulice dalej brudne rynsztoki, odrapane, a czasami wrêcz zdewastowane budynki, ludzie po¿ywiaj±cy siê przy mobilnych kramach, które najprawdopodobniej nie spe³niaj± ¿adnych wymogów sanitarno-epidemiologicznych. Nim zrobi³o siê ciemno, wrócili¶my do hotelu.

Nastêpnego dnia ju¿ bez po¶piechu zd±¿yli¶my na samolot do Kuala Lumpur. Tutaj zrobili¶my sobie objazdow± wycieczkê po centrum z przystankiem przy Petronas Twin Towers, gdzie wreszcie zjedli¶my normalny, porz±dny posi³ek, tj. byli¶my  w KFC :D. Nastêpnie spokojnie wrócili¶my na lotnisko, by odbyæ drugi lot trwaj±cy znowu 10,5 godziny do Stambu³u. W Stambule znowu 7 godzin czekania. O 12:30 wystartowali¶my, by wyl±dowaæ wreszcie na polskiej ziemi. Podanie paszportu polskiemu celnikowi jest naprawdê bardzo przyjemn± chwil± :D.

Teraz mo¿e trochê o samej Indonezji. Na pewno dla Europejczyka ciekaw± rzecz stanowi krajobraz niespotykany na starym kontynencie, mowa tu przede wszystkim o wysokich wulkanach. Pokoje,  w których mieszka³a nasza reprezentacja,  stanowi³y schronienie
dla gekonów czy ró¿nych owadów (zw³aszcza w ³azience lubi³y przebywaæ wielkie, kilkucentymetrowe chrz±szcze z jeszcze wiêkszymi czu³kami), a oprócz tego by³y tak fajnie usytuowane, ¿e gdy przejrzysto¶æ powietrza by³a wysoka, pierwszy widok jaki ukazywa³ siê oczom  to góruj±cy nad rozleg³ym, p³askim terenem wulkan Sumbing, wygl±daj±cy bardzo majestatycznie. W oczy rzuca³a siê tak¿e ogromna po³aæ zajmowana przez pola ry¿owe, które mo¿na by³o równie¿ spotkaæ  w ¶rodku ponad stutysiêcznego miasta.  Bez w±tpienia tradycyjne stroje indonezyjskie, u¿ywane chocia¿by w tañcu, stanowi± du¿± wizualn± atrakcjê. Muzyka i ¶piew charakteryzuj± siê nieprzyjemnymi
dla europejskiego ucha wysokimi czêstotliwo¶ciami, dominuj± takie instrumenty jak gong, cymba³y, generalnie perkusyjne. Jedzenie na ogó³ mi smakowa³o. Minusem by³a organizacja czasu ? tak jakby za wszelk± cenê chciano zagospodarowaæ ka¿d± chwilê na jakie¶ aktywno¶ci, nawet takie, na które nikt nie mia³ ochoty. Przez niewielk± ilo¶æ wolnego czasu nie uda³o mi siê kupiæ jakich¶ sensownych pami±tek, bo jak cz³owiek mia³ wreszcie chwilê dla siebie, to nie szed³ na miasto, tylko raczej na basen lub gra³ w bryd¿a. A propos pami±tek, je¿eli kto¶ twierdzi, ¿e Rumuni sprzedaj±cy na targu s± nachalni, to nie mia³ do czynienia ze sprzedawcami figurek pod Borobudur. Potrafi± i¶æ 500 metrów za cz³owiekiem i schodziæ coraz  bardziej z ceny, chocia¿ cz³owiekowi akurat nie o to chodzi, bo nie jest on wcale zainteresowany kupnem. Jednak podziwiam ich upór, a w szczególno¶ci tych, którzy umieli mówiæ trochê po polsku (takie najbardziej powszechne polskie zdanie s³yszane pod Borobudur to ?£adna maska?? :D) Na uwagê zas³uguje  tam tak¿e ruch uliczny ? po pierwsze lewostronny, poza tym jest t³oczno, du¿o skuterów, nie ma praktycznie znaków, ¶wiate³, a mimo to nie tworz± siê korki. Kierowcy (zw³aszcza ci prowadz±cy wiêksze pojazdy ? wiadomo, silniejszy ma racjê) robi±, co chc±. Z tych powodów przejazd ryksz± (którego do¶wiadczy³em) stanowi³ spor± dawkê adrenaliny.

Swoj± przygodê wspominam  bardzo mi³o, mimo ¿e nie zawsze wszystko by³o w porz±dku. Podró¿ ta bez w±tpienia stanowi dla mnie niezapomniane prze¿ycie. By³ to mój pierwszy  lot samolotem, w dodatku tak d³ugi, i pierwsza w ¿yciu okazja, by móc poznaæ swoich rówie¶ników ze wszystkich zak±tków globu, maj±cych takie same zainteresowania. Równie¿ nigdy wcze¶niej nie spotka³em siê z kultur± tak odmienn± od polskiej, a jednocze¶nie tak urzekaj±c±. Chcia³bym tam powróciæ pewnego dnia, najchêtniej ponownie jako uczestnik olimpiady, co jest ju¿ niestety niemo¿liwe :(.”